Alarm bilirubinowy
Wczoraj zaczęliśmy się niepokoić gdyż Zolinka wciąż była dość żółciutka, a mroczna pogoda za oknem wcale nie poprawiała sprawy. Po wizycie lekarza już wiedzieliśmy – trzeba lecieć do szpitala bo nie wiadomo czy poziom bilirubiny nie jest już zbyt wysoki.
W szpitalu byliśmy w sumie w ciągu godziny. Paweł u sąsiadki oglądał bajkę z kompa, a Cysiek pod „czujnym uchem” elektronicznej niani spał jeszcze po przedszkolu u siebie w łóżeczku.
W szpitalu okazało się, że wartość była już na poziomie 12% (przy 15% już by nas raczej nie puścili) ale ponieważ na oddziale było pełno dlatego Pani ordynator zasugerowała byśmy jednak spróbowali ją jeszcze
„doświetlić”, choćby sztucznie. I tak właśnie od wczoraj się doświetlamy 😉