Kochani, Marcin zaczął chodzić! Teraz już mogę o tym napisać z całą pewnością. Nauka tej niezwykle trudnej sztuki trwała od listopada. Przy meblach Marcinek chodził już od dłuższego czasu, następnym etapem było samodzielne wstanie na dwie nóżki, co przy wiotkości i masie własnej Cysia wymagało niezłej precyzji w utrzymaniu równowagi i balansowaniu ciałem. Marcin cierpliwie ćwiczył, wstawał, robił kroczek, klap na ziemię i znowu wstawał. Brawo za wytrwałość! Wszystko to robił z właściwym sobie wdziękiem i ostrożnością. I tak w okolicy Świąt zaczął się przechadzać z pokoju do kuchni, stawiał kroczki na coraz dłuższych odległościach, a już podczas sylwestrowego wyjazdu tuptał sobie swobodnie gdzie tylko chciał.
Taka zwykła czynność, która wszystkim innym dzieciom przychodzi naturalnie koło roczku, Marcinkowi zajęła ponad dwa i pół roku, zatem nasza radość z chodzenia jest dwa i pół razy większa.
(więcej…)