sie
31
2010

Radzyń – rekreacja

Na turnus rehabilitacyjny w Radzyniu wybraliśmy się całą lisią paczką ze względu na fakt, iż turnus odbywał się w miesiącu wakacyjnym, w uroczym miejscu w sosnowym lesie położonym nad jeziorem no i ze względu na pomoc w opiece nad Marcinkiem gdyż teraz ciężko mi sprawnie za nim gonić i go dźwigać. Jako że Cysiek dzień miał wypełniony terapiami reszta rodziny zabrała dla siebie to co bardzo lubi czyli Pawełek zabrał swój rowerek, który ostatnio odkrył na nowo i jest znakomitym rowerzystą a mój kochany lisek zabrał deskę windsurfingową na której się wyżywał kiedy tylko były sprzyjające warunki wietrzno-rodzinne 😉

Takiego luksusu w postaci bliskości jeziora które było wręcz oblegane przez surferów, kilkudzięsięciu metrów odległości do pokonania z deską z miejsca przechowania bez zbędnych ceregieli w postaci ładowania dechy na dach auta, zwijania żagli i wszystkiego co się z tym wiąże – moje kochanie nie miało jeszcze nigdy dlatego starał się je skwapliwie wykorzystywać i wyciskać jak cytrynkę.

No bo gdzie będzie miał tak, że rano wychodzi przed dom i widzi jaki wiatr wieje na jeziorze, później w piance wychodzi z domu i od razu wchodzi w ślizg na przybrzeżnej fali. Zresztą popatrzcie sami na tą zadowoloną minę. Niestety zdjęć jest niewiele bo nie miałam siły siedzieć godzinami na pomoście i czekać na powrotny hals he he.

Z kolei Pawełek zabrał do Radzynia swój rower i to był strzał w dziesiątkę. Na ośrodku super alejka, do tego jazda w terenie. Do miejsca gdzie była prowadzona rehabilitacja ruchowa był niezły kawałek drogi więc Paweł miał gdzie się wykazać, zresztą jeździł również na czas z domu na stołówkę, co zostało zauważone i udokumentowane stosownym dyplomem.

W cieplejsze dni Paweł zażywał kąpieli w jeziorku a nawet oswajał się z deską ćwicząc wytrwale utrzymanie równowagi.
Do wody chętnie wchodziły oba liski i wtedy to dopiero zaczynały się zabawy i piski.

Szkoda że Cysiowi nie wzięliśmy rowerka bo warunki do treningu były w Radzyniu fantastyczne. No cóż, małemu liskowi pozostawała jazda z tatusiem w foteliku na rowerze, gdyż i takowy sprzęt przywieźliśmy ze sobą. Wokół ośrodka były cudowne sosnowe lasy pełne tajemniczych ścieżek wprost wymarzone na rowerowe wycieczki. Czasami udało się też pożyczyć sprzęt od kolegi…

Marcinek chętnie wracał nad wodę. Zresztą Paweł też nawet zaliczył „wpadkę” z pomostu 😉 Cysiek z pomostu może by i skoczył ale jak już się na nim rozpędził (a było gdzie, bo pomost to długie „U” daleko wchodzące w jezioro) to trudno go było zatrzymać.

Share
Pocztówka napisana przez Lusi w temacie: Liski_cztery,Marcinek,Pawełek,rower
Naklejono znaczki: , , ,

1 komentarz »

RSS dla komentarzy do tej pocztówki. TrackBack URL

Skomentuj

Design: TheBuckmaker.com WordPress Themes tailored by magura 4 pocztowki.tk