Idziemy do przodu
Zmiana antybiotyku dała swoje. Powoli, małymi kroczkami ale konsekwentnie Marcinek zaczął wychodzić z dołka a my z nim. W końcu liski zaczynają odżywać po kryzysie zdrowotnym i chociaż to jeszcze nie koniec to jednak Marcyś jest już nasz! Uśmiecha się od ucha do ucha i, co ważniejsze, z pełną wokalizą (fotki jeszcze będą), a dziś na rehabilitacji zaskoczył nawet panią Joasię swoją siłą i animuszem do zabaw.
Chociaż to nie koniec infekcji to patrząc na jego roześmianą twarz już teraz chcemy podziękować wszystkim wam, którzy tak trzymaliście za niego kciuki i wyrażaliście swoją troskę o zdrówko małego Liska. Całuski :-*
Szkoda, że po nerkach dają nam nasze auta – wakacyjne oszczędności rozpłynęły się w jeden dzień. Teraz robi się z tego niezły debecik, a końca nie widać. Tak poważnych awarii dawno nie mieliśmy. Czy ktoś ma maszynkę do kasy na kilka dni?