Wieści z turnusu – część pierwsza
Pozdrawiamy wszystkich pocztówkoczytaczy z zimowego Mielna. W tym roku również udaliśmy się na turnus rehabilitacyjny z Marcinkiem do Mielna, lecz tym razem w poszerzonym składzie. Naszą liskową paczkę stanowią: Marcinek jako główny zainteresowany, ja jako jego opiekun, Zosia jako cycoholiczka i babcia jako pomoc w opiece i ogarnięciu dwóch najmłodszych lisków.
Podróż nad morze w zimowej aurze minęła sprawnie lecz z emocjami związanymi z tą porą roku ale dobre duchy nad nami czuwają i szczęśliwie wylądowaliśmy w niedzielę rano w Mielnie. Lisu tradycyjnie już odwiózł nas i wracał do domu pociągiem. Zosia również dostarczała emocji bo w czasie podróży miała gorączkę i niezły katar, który odbierał jej animusz i radość życia powodując płacz i cierpienie.
Jak ona malutka była bez życia to i ja tym bardziej. Ostatnie dwie noce były koszmarne, Zosia ledwo oddychała ale jakoś dotrwałyśmy do rana. Dzisiaj odwiedziłyśmy lokalną przychodnię i lekarz potwierdził diagnozę naszego lekarza że wszystko osłuchowo ok i to KATAR i na to nie wymyślili lekarstwa. Pozostaje jedynie czyszczenie nosa i spacerki. A ku temu mamy wspaniałą okazję, bo kiedy Marcinek jest na terapiach, to babcia z Zosią w wózeczku spacerują i wdychają morskie powietrze. Dzisiaj jest już dużo lepiej.
A co słychać u naszego Marcinka? Cysiek miał dzisiaj zajęcia edukacyjne, indywidualną terapię na basenie, terapię taktylną na której zasnął, logopedę i dogoterapię. Wszystkie zajęcia bardzo mu się podobały ale największe wrażenie robi i tak hotelowa winda.
Aktualnie maluchy śpią a ja kończę tą krótką relację bo właśnie dziewczyny pukały i idziemy tradycyjnie na wieczorny basen. Pozdrawiam i do jutra 🙂
1 komentarz »
RSS dla komentarzy do tej pocztówki. TrackBack URL
No jak cudownie, gdy Luśka ma czas! Poczytać można wieści – czekam jeszcze na fotki!
Czy nasze dzieci się spotkają zanim Zosia wyrośnie z przygotowanych ubranek? Bo gdy zaczęłam czytać o Mielnie, pomyslałam ze zgrozą: to już rok????