Po pierwszej nocy…
…uczucia są mieszane. Szpitalna atmosfera w sumie służy wszystkiemu ale nie rekonwalescencji. Ja nawet jakoś nad ranem się wyspałem na karimacie (warunki i tak super – sucha gleba, ciepły polar, dzieci nie płaczą).
W nocy był względny spokój ale już od rana jazda. Pati non stop płacze – chce być tylko na rączkach i zabiegi pielęgniarek pełzną na niczym. Rodzice też musieli być tym wykończeni bo od wczoraj nikt się u niej nie pojawił (tak się da zapomnieć o dziecku?).
Brak komentarzy »
RSS dla komentarzy do tej pocztówki. TrackBack URL