paź
07
2007

Zmiana scenerii (scenariusza?)

Ten dzień, w założeniu, miał wyglądać całkiem spokojnie. Jednak już rano postanowiłem, że suchy kaszel Pawełka zmienił się w mokry, który utrzymuje się już któryś dzień i czas skonsultować sprawę – ciągnie się już 2 tygodnie. Pojechałem więc na konsultacje do przychodni. Wynik – właściwie żadnych specjalnych zaleceń – „powili minie”.
Jednak prawdziwy zwrot sprawy przybrały koło południa kiedy zorientowaliśmy się, że Marcinek oprócz dziwnej wysypki, która pojawiła się dzień wcześniej (pierwsza myśl – „uczulenie? zobaczymy…”) nabawił się gorączki ponad 38C.
Paweł śpi i co teraz? Szybka decyzja, bo czas ucieka i przychodnię zamykają za 5 min. Zbieramy się i jedziemy, a 3-latek zostaje sam w domu – decyzja pełna obaw ale wychodzi ok bo, jak się później okazuje, Paweł śpi jeszcze długo po tym jak wracamy z przychodni.
W przychodni chwila konsternacji bo Pani nie spodobała się wysypka, która miejscami nie schodzi po ucisku. Dostajemy skierowanie do szpitala – miny mamy nietęgie ale cóż. Na pewno trzeba skonsultować i przebadać bo dziś Sobota, jutro Niedziela.
W domu jeszcze jedna decyzja logistyczna – co robimy? Jedziemy w czwórkę z energicznym trzylatkiem, który dopiero co wstał, jest głodny i bryka ochoczo na widok swoich zabawek? Decydujemy, że to ja pojadę na badania z Marcinkiem.
Docieramy z Marcinkiem do szpitala. Następne godziny miały się okazać niezbyt miłe dla niego. Najpierw spore problemy z pobraniem krwi (czy normą jest, że dzieci kłuje się 6 krotnie bez rezultatu? Poza tym komentarz w stylu „Pan zdaje sobie oczywiście sprawę z tego, że te dzieciaczki mają inny układ żył?”…??? bez komentarza). W końcu udaje się ale facet jakby miał gęsty syrop zamiast krwi – nic nie schodzi. Najwyraźniej za mało ostatnio dopajaliśmy.
W końcu udaje się i Marcinek choć podziurawiony jak sito jednak dzielnie walczący z bólem powoli uspakaja się w moich ramionach. Jedziemy na dół na RTG.
RTG niby spoko…ale znów trzeba się rozebrać. Pozycję pionową Marcin, nauczony doświadczeniem ostatniej godziny, odczytuje jednoznacznie – acha, znowu będą kłuć! Udaje się jednak cyknąć X-fotkę i mały wymęczony lisek dostaje nagrodę – upragnioną butlę mleka. Nie jest jednak w stanie w pełni się nią cieszyć. Wypija ca 100ml i pada.
Przed nami jeszcze OB i morfologia…na szczęście to ukłucie w paluszek i śpiący mocno Marcinek nawet się nie krzywi. Jedziemy z powrotem na pediatrię.
Pozostaje czekać na wyniki…
Są…i decyzja – zostajemy, bo w badaniach krwi wyszły jakieś nieciekawe sprawy wirusowe. Niby nic nie jest jasne ale takie objawy są przy różnego rodzaju zakażeniach organizmu (już brzmi nieciekawie). Miny rzedną nam (szczególnie mi) jeszcze bardziej. Pani coś bąknęła o sepsie (oni to potrafią…dorzucić mały szczegół na końcu wypowiedzi i który trafia w człowieka jak piorun; niby nie podkreślając tego ale słowo pada).
Lusi w domu z Pawełkiem przeżywa to chyba jeszcze bardziej co słyszy ode mnie przez telefon: „Kochanie, zostajemy.” Ech, pragmatyka wypowiedzi. Czyż nie pięknie takie słowa brzmiałyby wypowiedziane w nostalgiczny wieczór, pod koniec wyjazdu wakacyjnego. Istnieje co najmniej kilkadziesiąt okazji, które mi teraz wpadają do głowy ale nie ta… Szpitali to my nie kochamy….o nie!
Idę na salę. Marcinek już leży w żelaznym (brrr) łóżeczku, dookoła sporo innych dzieci, ruch, zamieszanie. Ważne, że razem.
W sali same dzieci z zapaleniem płuc – a tak mi sie wydawało, że to jest zaraźliwe? Przy jedynie lekkim katarze Marcinka i braku jakiegokolwiek niepokojącego szmeru z klatki piersiowej taka lokalizacja nie jest szczęśliwa ale cóż robić.
W innych łóżeczkach: Tomuś, 3 miesięczny, pogodny choć zmagający się dość wrzaskliwie z kolką (Pawełek wie coś na ten temat); Patrycja, filigranowy 9-miesięczniak, który waży trochę ponad 6 kg jeśli dobrze słyszałem; Ola, 2-latek z domu dziecka, z uroczym uśmiechem i…pustym krzesłem koło łóżeczka…
Więc taka ma być sceneria na przyszłe dni? Czas pokaże…

Share
Pocztówka napisana przez magura w temacie: Marcinek
Naklejono

2 komentarze »

  • […] szpitala. I Bóg jeden wie skąd to mamy. Lusi twierdzi, że smród ciągnie się za nami od czasu szpitala, czyli kilka dobrych miesięcy. Jestem w stanie już uwierzyć we wszystko. Jutro sam muszę […]

    Pingback | 13 grudnia, 2007
  • […] Jednak środowy wieczór zmienił diametralnie bilans początku przedszkolnego roku. Gotowała się powtórka z rozrywki. Wieczorem Pawełek zaczął uskarżać się na ból w okolicy…jąderek! Szybka konsultacja z […]

    Pingback | 26 października, 2008

RSS dla komentarzy do tej pocztówki. TrackBack URL

Skomentuj

Design: TheBuckmaker.com WordPress Themes tailored by magura 4 pocztowki.tk