wrz
05
2009

Jedzie pociąg do Bielska…

Wczoraj był bardzo ciekawy dzień, ciekawy dla dzieci i dla mamy. Otóż lisu wyjechał rano do Bielska (do pracy) i żeby dzieci nie traciły zajęć w pierwszym tygodniu września, postanowiłam z chłopakami dojechać do Bielska pociągiem z przesiadkami. A co! Niech mają atrakcję 🙂 Wszystko było zaplanowane, przygotowane, bilet kupiony i sądziłam że nic mnie nie zaskoczy, a jednak…
Gotowi do wyjścia, czekamy na dworze na Marcinka i okazuje się że Pawełek chce skorzystać z ubikacji (plener odpada). I co teraz? Zostawić wózek i lecieć na górę otworzyć drzwi? A jak w tym czasie Cysiek przyjedzie? Ile wytrzyma Paweł? Wpadłam na pomysł i Paweł pobiegł skorzystać z toalety do sąsiadki. W międzyczasie przyjechał Marcin, też „po awarii”, w ubraniu zastępczym i co? Musiałam wdrapać się na górę do mieszkania, przebrać Marcina a w międzyczasie Paweł wyszedł już od sąsiadki przed dom i stał skołowany, musiałam iść po niego… Ale karuzela. Dobrze że mieliśmy trochę czasu w zapasie.
Zziajana ostrym tempem zmian zabrałam chłopców na dół i wyruszyliśmy na nowy gliwicki wynalazek – autobus zastępujący tramwaj , żeby dojechać nim do dworca PKP. Niewątpliwym plusem nowego rozwiązania jest to, że autobusy są niskopodłogowe, idealne dla wózków i bardzo sprawnie poruszają się po mieście. To, że nie wszystkim się to jednak podoba by po 115 latach użytkowania tramwajów w Gliwicach usuwać je jest powodem dość burzliwych debat z Prezydentem Miasta, również na antenie radiowej.
My jednak sprawnie dojechaliśmy do dworca ale tam z kolei nikt nie przewidział tego iż matka z wózkiem zechce jechać pociągiem i na peron trzeba sobie samemu wnieść wózek, chyba że znajdzie się jakiś ochotnik do pomocy. W Katowicach podobnie, tylko schody i schody, cóż że są i ruchome jak od wielu lat nieczynne…
W pociągu z Gliwic, Paweł miał okazję poznać język Romów, gdyż takich mieliśmy towarzyszy podróży, również z wózkiem w przedziale bagażowym. W Katowicach przesiadka i jazda do Bielska. Tym razem tuż obok kabiny maszynisty więc z wszystkim atrakcjami dźwiękowymi tego miejsca. Oj było głośno. Marcin który miał spać przez tę cała podróż nie zmrużył oka ale dzieciaki generalnie były szczęśliwe. Szkoda tylko że nie trafił się pociąg piętrowy – marzenie Pawełka.
W Bielsku odebrał nas lisu i wyruszyliśmy w góry. Na ostatniej prostej Marcinek zasnął i spał do rana w szumie deszczu dzwoniącego o dach domku. A ja z wielkim bólem głowy zasnęłam po tak atrakcyjnym dniu. Fotek niestety nie mamy.

Share
Pocztówka napisana przez Lusi w temacie: Liski_cztery,podróże
Naklejono znaczki: ,

2 komentarze »

  • Lusi, a wydawałoby się – ot taka sobie niedługa podróż co: 😉

    Komentarz | 6 września, 2009
  • Margola

    No, kochana, i tak te atrakcje na szczęście nie były doszczętnie wyczerpujące 🙂

    Komentarz | 9 września, 2009

RSS dla komentarzy do tej pocztówki. TrackBack URL

Skomentuj

Design: TheBuckmaker.com WordPress Themes tailored by magura 4 pocztowki.tk