Co słychać u Marcina, a raczej czego i dlaczego nie słychać…
Dzisiaj byliśmy na wizycie u pani laryngolog/audiolog. Po styczniowym badaniu słuchu w śnie fizjologicznym wyszedł u Marcinka obustronny niedosłuch przewodzeniowy prawie do 40 dB. Poza tym, od praktycznie kilku lat Marcin ma wysiękowe zapalenie uszu, co było wskazaniem do drenażu uszu, który umożliwia odprowadzanie wydzieliny, a tym samym jej nie zaleganie. Po zabiegu w Marcu 2012 roku, dreny trzymały się doskonale. Dwa miesiące temu wypadł pierwszy, podczas dzisiejszej wizyty wypadł drugi.
Całe szczęście że dreny nie przeszkadzały Marcinkowi w pływaniu i nurkowaniu. Nie przeszkadzały, bo Marcin nosi przylegający czepek i ma bardzo wąziutkie kanaliki słuchowe, przez co trudno oczyszcza mu się uszko w naturalny sposób z woskowiny i niestety uszy musimy czyścić przy okazji wizyt u laryngologa. Nie muszę dodawać, że Marcin tego nie lubi, ja też, bo cała procedura polega na trzymaniu Marcina przez trzy osoby, a pani doktor ledwo daje radę wyczyścić kanaliki słuchowe z tego, co mu w nich zalega. Nie za bardzo pomaga zakrapianie uszu, bo to co zalega jest bardzo głęboko.
Brak komentarzy »
RSS dla komentarzy do tej pocztówki. TrackBack URL