Choróbkowo na wesoło
Na pohybel wszystkim wrednym bakteriom, które się ostatnio od nas nie chcą odczepić, Marcinka nie opuszcza humor. Jutro sam muszę pójść do lekarza bo głowa mi pęka (prawdopodobnie przedłużająca się choroba zatok).
Pawełek dziś pięknie pomagał w kuchni lepić uszka na wigilijny barszczyk. Oczywiście nie zabrakło i magicznego „grosika”, który co roku, zgodnie z tradycją mojej mamy, zalepiamy w jednym uszku. Ech, ile później jest zabawy przy jedzeniu. No i wróżba też. A i uszka wszystkie zjedzone 🙂
Brak komentarzy »
RSS dla komentarzy do tej pocztówki. TrackBack URL