Na całej połaci śnieg…
Aura zmieniła nam się diametralnie. Wyjście do przedszkola staje się problematyczne – ilość warst ubrań wzrosła, a jak tutaj ubrać małego misia, który nie powinien się przegrzać ale i nie zmarznąć bo zapalenie oskrzeli jeszcze gdzieś tam zipie w środku?
Szczerze współczuję kierowcom (czyli sobie ale nie dziś, ufff). Z uśmiechem wspominam czasy „niemobilne” kiedy to śnieg oznaczał jedynie to, że z pewnością od razu wyskoczę na narty. Były z tym później problemy w szkole ale rodzice zawsze mnie w tym wspierali – usprawiedliwienia były wzorowe 🙂 No i wychodziło na to, że narty wypełniały całkowicie zimową pustkę. Celował w tym mój brat, który swego czasu jako członek AKN na UŚiu spędział na klepach kilkaset dni w roku. Studia to był jedynie dodatek hehehe Ale takie to były ciekawe czasy.
Brak komentarzy »
RSS dla komentarzy do tej pocztówki. TrackBack URL