No to jesteśmy w Krynicy, zwanej też Krynicą Górską (bądź Krynicą Zdrój). Okrętujemy się, próbujemy przyzwyczaić do tego, że…nic nie trzeba poza zajęciami. Dziwne to, kompletnie nietypowe. Jeszcze nawet nie wiem czy mi się to podoba bo mój organizm nie przywykł do sygnału: „teraz możesz zwolnić”. Walizka nierozpakowana, podejść już kilka było ale jakoś tak dziwnie. Jutro jednak wszystko rusza…skoro świt o 10-tej pierwsze zajęcia buhahaha. Gdyby nie śniadanie trochę wcześniej to do tej 10-tej bym chyba sczezł.
Na szczęście gór tutaj nie brakuje i już wieczorkiem zrobiłem z Cysiem mini spacerek…zapachniało lasem, nawet 100m od hotelu jest już niezła wyrypa.
To już wygląda zachęcająco choć jest dość stromo (czego nie widać) a to zaledwie 100m za ośrodkiem
Ale nie tylko górskie ścieżki nas tutaj zaciągnęły. Cyśkowi bardzo spodobały się ogromne drzewa zwiezione z lasu ze zrywki, jeszcze pachnące i pełne ogromych mrówek.
Natura ciągnie do lasu, nawet jeśli to już tylko ścięte drzewa
Cóż z tego kiedy grafik zajęć Marcinka tak utkany, że nie wiem czy coś nam z tego wyjdzie… Jakkolwiek się to ułoży z pewnością będziemy zdawać relację. (więcej…)